Geoblog.pl    Grancpol    Podróże    Indie 2015    Thekkady - dżungla i słonie
Zwiń mapę
2015
24
gru

Thekkady - dżungla i słonie

 
Indie
Indie, Thekkadi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8440 km
 
Dzisiejszy dzień zaczynamy od wykupionej wczoraj wyprawy z przewodnikiem do dżungli. Jayan po ponownym załatwieniu formalności na bramce wjazdowej, podwiózł nas na parking w rezerwacie. Stąd znaną nam drogą, obserwowani przez małpki udaliśmy się do budynku rangersów zaraz obok przystani. Krótka odprawa w czasie której zostaliśmy zaopatrzeni w specjalne podgumowane gaiters (rodzaj getrów zakładanych na dolne nogawki spodni, mogą chronić przed błotem, śniegiem, a w naszym przypadku przed… pijawkami) i możemy ruszać. Najpierw bambusową tratwą trzeba było się przeprawić na drugi brzeg jeziora – na szczęście w dość wąskim miejscu, bo po załadowaniu naszej grupki + dwóch innych turystów z ich przewodnikiem, staliśmy prawie po kostki w wodzie.

Po bezpiecznym lądowaniu ruszyliśmy za naszym rangersem. Hmmm… nie będę narzekać, bo na pewno nie żałuję tej przygody, ale miałem inne wyobrażenie o wyprawie w dżunglę: przebijanie się przez ścianę zieleni za pomocą maczety, tubylcze wioski, dzikie zwierzęta dookoła, niebezpieczeństwo czyhające za każdym zakrętem ścieżki – tygrysy, jadowite węże, pająki… Nasza wyprawa przypominała raczej wyjście z dziadkiem na grzyby do lasu :-). Ciekawie, relaksująco ale bez fajerwerków. Tygrysy nie dały się nawet skusić na taki smaczny kąsek jak ja, węże i pająki słysząc moje posapywanie i człapanie wolały dać dyla w badyle. I może to i dobrze. Chodziliśmy tak za naszym przewodnikiem po tej dżungli (dalej będę ją tak nazywał bo brzmi dumnie) przez prawie trzy godziny. Podziwialiśmy drzewa, strumyki, roślinki… drzewa, strumyki, roślinki… Zobaczyliśmy dużą czarną małpę zawieszoną wysoko w konarach drzew, dzikiego koguta, który przebiegł nam przez ścieżkę. Jedynym wydarzeniem, które wniosło trochę „grozy” było odkrycie w czasie jednego z postojów, na naszych butach i gaiterach centymetrowych pijawek mozolnie wspinających się coraz wyżej i próbujących znaleźć chociaż kawałek odkrytej skory. Nasz przewodnik pomagał nam się ich pozbyć posypując je sproszkowanym tytoniem. A propose przewodnika – pewnie z naszej wyprawy wysielibyśmy więcej, gdyby nie fakt, że nasz rangers uczył się angielskiego… od turystów. Biegle władał głownie językiem malajalam i paroma innymi lokalnymi narzeczami. Trzeba się było w szkole uczyć malajalam zamiast ruskiego :-). Pora było zakończyć naszą wyprawę, przeprawić się z powrotem na drugą stronę jeziora, wrócić na parking do Jayna, a następnie do hotelu.

Na drugą połowę dnia razem z Justyną zaplanowaliśmy wypad do Elephant Camp w Thekkady. Fabi mając chyba kolejny (nie wiem już który) atak lumbago udała się z Darrenem do miejscowego szamana na masaż. Stwierdzili, że nie będą przyczyniać się do wyzysku biednych zwierzątek. My postanowiliśmy, że będąc w Indiach, skoro do tej pory nie zostaliśmy pożarci przez tygrysy, to może chociaż jakiś słoń nam nadepnie na odcisk :-). Pojechaliśmy tam razem z Jayanem i bardzo dobrze, bo nie wiem jak bym się tam sam odnalazł. Ponownie trafiliśmy w środek hinduskiego armagedonu. Krzyki, przepychanki, poszturchiwanie i tłumy ludzi. Jayan sprawnie załatwił bilety 1000 INR (około 50 zł) za osobę. W pakiecie była pół godzinna przejażdżka na słoniu po okolicznej plantacji, sesja fotograficzna, pokaz w jaki sposób słonie są wykorzystywane do pracy, karmienie i kąpiel. Gdyby nie pomoc Jayna pewnie spędzilibyśmy tam wiele godzin stojąc w długich kolejkach albo przepychając się do przodu. A tak Jayan szepnął słówko tu, zagadał tam i zaliczaliśmy atrakcję za atrakcją. Czy było to katowanie zwierząt? Problematyczne pytanie. Pewnie harmider jaki tam panował trochę je stresował. Nie jestem słonim ekspertem, ale słonica Sarah, która dźwigała nasze cielska na grzbiecie znosiła to dzielnie. Pokaz pracy trwał 10 minut i polegał na przeniesieniu jednej kłody drzewa. Słonie były co chwila dokarmiane i co godzinne miały przerwę będąc wymieniane na świeżo wypoczęte osobniki (chyba pracownicy większości fabryk nie mają takich „przywilejów”). A te biedne konie na zakopiańskich trasach? Nie wspominając już o cyrkach. Nie czułem się słonim wyzyskiwaczem.

Zabawa była przednia. W czasie przejażdżki, na jednym z postojów na sesję fotograficzną, znudzona słonica zaczęła zajadać kwiatki z ogródka prywatnej posesji, przy której się zatrzymaliśmy. Dostała słowna burę, po której aż uszy jej zwisły – a może wisiały już wcześniej. Największą frajdę mieliśmy z mycia słonia. I nie wiem kto tu komu pomagał brać prysznic. Słonie miały okazję się zemścić na swoich ciemiężycielach, a jak sroga to była zemsta okaże się później. Przemoczeni do suchej nitki, odpuszczamy sesje karmienia i postanawiamy wrócić do hotelu. Jayan chciał nas zabrać samochodem i już zaczął rozkładać swoje ręczniki na tylnym siedzeniu. Tym razem jednak stanowczo odmawiamy i postanawiamy wrócić pieszo. Zanim doszliśmy do hotelu, gdzie Justyna przy okazji zaliczyła jeszcze parę sklepów z fatałaszkami byliśmy już całkiem susi.

Na koniec dnia jako, że była to wigilia Bożego Narodzenia udaliśmy się kolację do restauracji zabierając ze sobą Jayana i parę poznanych w hotelu turystów (on Niemiec, ona Francuzka). Wziąłem ze sobą przywieziony z domu opłatek i po wytłumaczeniu o co chodzi wszyscy składali sobie życzenia. Wręczyliśmy również sobie drobne upominki. Wieczór pomimo, że daleko od domu, bez śniegu i choinki, minął w bardzo miłej atmosferze.

Więcej na mojej stronie - www.grancworld.co.uk
oraz zdjęcia na www.instagram.com/grancworld
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Grancpol
Marek Grancowski
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 13 wpisów13 0 komentarzy0 200 zdjęć200 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.03.2019 - 25.03.2019
 
 
18.12.2015 - 27.12.2015